Wywiad z Wojciechem Przybylskim, szachistą oraz pracownikiem PZSzachu
S.Z. Witam serdecznie! Zacznę od pytania, jak poszło na zawodach?
W.P.: Zdobyłem 8,5 punktu, czyli poniżej swoich oczekiwań. Przegrałem z arcymistrzami Moiseenką i Jonesem i przegrywałem tylko z posiadaczami najsilniejszego tytułu, jednak w partiach z mniej utytułowanymi rywalami często miałem bardzo podejrzane pozycje i wygrałem dzięki dużej dozie szczęścia.
S.Z. Jak oceniasz warunki gry na warszawskim Torwarze?
W.P. Były one bardzo komfortowe, szczególnie na pierwszych kilkudziesięciu szachownicach, gdzie były szachownice elektroniczne i było nieco więcej przestrzeni. Ogólnie uznaje warunki za bardzo zadowalające.
S.Z. I jeszcze ostatnie pytanie: Czy zmieniłbyś coś z systemem lub harmonogramem zawodów?
W.P. O ile formuła blitza była bardzo ciekawa i podobała mi się, o tyle turniej szachów szybkich mniej się podobał. Być może dlatego, że trudny był przeskok z szachów błyskawicznych na szachy szybkie. Uatrakcyjniłbym go, przedłużając do 15 rund, ponieważ w pierwszych 8-9 rundach odbywa się coś w stylu „efektu yo-yo” – wygrywasz ze słabszym graczem i trafiasz na dużo silniejszego, z którym przegrywasz. Dopiero pod koniec turnieju kojarzenia się wyrównują.